|
"Niepodległość" 1982-1990
Pomysł wydawania miesięcznika "Niepodległość"
zrodził się w kręgu przyjaciół, którzy w końcu lat 70-tych zaczęli
organizować spotkania, na których dyskutowano bieżące sprawy polityczne,
wymieniano bibułę i snuto pomysły na przyszłą Polskę. Spotkania odbywały się
w mieszkaniu Marka i Doroty Safjanów, których z tego powodu nazywano
"Gospodarzami" lub też mówiono - "Gospodarz", "Gospodyni". Dziś Marek jest
prezesem Trybunału Konstytucyjnego, a Dorota właśnie opuściła stanowisko
wiceministra finansów. "Gospodarze" byli wówczas młodymi pracownikami
naukowymi na Wydziale Prawa UW. Z Wydziału Prawa wywodził się także Jacek Krauss (zwany "Hrabią"). Bezsprzecznym liderem tej grupy był Jerzy Targalski
- absolwent historii i orientalistyki, poliglota, postać charyzmatyczna.
Mieszkanie Safjanów na Gocławiu odwiedzali także: Witold Gadomski (wówczas
pracownik Zakładu Badań Statystyczno-Ekonomicznych GUS i PAN), Wiesław Sendek (pracował wówczas w Komisji Planowania), Tadeusz Pawlicki (dziś jest
operatorem w TVP), Stanisław Kotowski (inżynier budowlany, dziś mieszka na
stałe w Kanadzie i zajmuje się interesami, związanymi z budownictwem),
Tomasz Kołodziejski - fizyk, wówczas pracownik naukowy PAN, dziś mieszka w
Anglii.
Szybko się okazało, że grupa ma bardzo
jednolite poglądy na wiele spraw, a to oznaczało, że może przekształcić się
w jakąś strukturę polityczną. W okresie pierwszej Solidarności każdy
uczestnik grupy był aktywnym działaczem "S", lecz w gruncie rzeczy grupa
jako całość nie zaistniała. Trwały próby wydania miesięcznika (o nazwie
"Przyszłość"), którego matryce były bodajże gotowe w grudniu 1981 roku.
Po ogłoszeniu stanu wojennego Jerzy Targalski
"zszedł do podziemia". Ubecja przyszła do jego domu, usiłując go internować.
Ukrywał się u przyjaciół z grupy (m.in. u Safjanów i u Gadomskiego) oraz w
lokalach, które mu organizowano. Było z tym wiele kłopotów i wiele śmiechu,
jak to w tych czasach. Reszta grupy nie była represjonowana (Gadomski został
wyrzucony z pracy, ale za "Solidarność", a nie za działalność w grupie), co
świadczyło z jednej strony o małej aktywności, braku konfidentów oraz o
wysokim stopniu zakonspirowania. Gdzieś pod koniec grudnia 1981 roku grupa
spotkała się (scenariusz kontaktów awaryjnych na wypadek stanu
nadzwyczajnego całkowicie spalił na panewce; 13 grudnia wszyscy, chyba z
wyjątkiem Targalskiego byli tak zaskoczeni, że nie stawili się na umówione
wcześniej spotkanie na dworcu Powiśle). Postanowiono, że grupa przekształci
się w coś bardziej sformalizowanego i będzie wydawała pismo. "Niepodległość"
- zaproponował Gadomski.
Pierwszy numer wyszedł w lutym 1982 roku (był
też zdaje się także numer styczniowy, ale tylko w maszynopisie). Miesięcznik
był kolportowany w wielu warszawskich, a potem także pozawarszawskich
zakładach pracy. Drukowany był głównie techniką powielaczową, choć zdarzały
się także wydania na sicie. Technika, a zwłaszcza kolportaż tworzyły sieć
organizacyjną, która mogła przekształcić się w partię.
"Niepodległość" miała trzy okresy:
-
1982-1983 - do
wyjazdu Jerzego Targalskiego z Polski. W tym czasie był on nie tylko
najbardziej aktywnym autorem tekstów, ale także głównym ideologiem grupy,
organizatorem, itd. W sumie - to on nadawał zdecydowany ton pismu i
grupie.
-
1983-1985. W
tym okresie z "Niepodległości" odeszli "Gospodarze" oraz "Hrabia", a za to
przyszedł Norman Pieniążek ("Janek"), Adam Chajewski ("Marian") i
Stanisław Rojek ("Wacek"). Przez redakcję "N" przewijało się też kilku
innych ludzi (np. Adam Strug, "Karol"), lecz na dłużej nie zagościli.
Zmiana warty nie była związana z jakimś wstrząsem lub zmianą linii
programowej. "Gospodarze" i "Hrabia" musieli skupić się na pracy naukowej,
Targalski wyjechał do Paryża w celu odbycia kuracji. Odgrażał się, że
wróci na amerykańskim czołgu. Wrócił na stałe w końcu lat 90-tych, zdaje
się, że drogą lotniczą.
Drugi okres był chyba najbardziej płodny
intelektualnie. Ton nadawał Norman Pieniążek, choć jego dominacja nie była
tak silna, jak poprzednio Targalskiego. Ważna rolę odgrywał też
"Grzybowski" (Tomasz Dangel, lekarz, pracownik Centrum Zdrowia Dziecka),
pełniący role koordynatora z ośrodkami regionalnymi. Bywał też na
zebraniach redakcji. Bardzo ważną rolę odgrywała Maria Słowikowska
("Zosia"), zajmująca się kolportażem. Wówczas wyklarował się ostatecznie
program grupy - połączenie trzech elementów:
-
radykalnego antykomunizmu (przekonanie, że bez niepodległości, to jest
niezależności od Sowietów, jakiekolwiek sensowne rozwiązania w Polsce
nie są możliwe)
- gospodarczego liberalizmu; coraz większe
było zafascynowanie polityką gospodarczą Ronalda Reagana i Margareth
Thatcher oraz pismami "neokonserwatystów". Wcześnie Targalski miał
poglądy socjaldemokratyczne.
- sympatii dla ruchów niepodległościowych
w krajach ościennych, przede wszystkim w ZSRR (trochę w duchu Giedroycia). Targalski był zresztą założycielem miesięcznika "Obóz" i
kontakty między "Obozem" i "N" przez długi czas się utrzymywały.
W okresie tym zdarzyły się jednak historie,
które osłabiły poważnie organizację.
- Doszło do rozłamu, gdyż grupy
kolporterów z kilku miast były zdania, że redakcja "N" nie ma prawa
przemawiać w imieniu całej organizacji; na czele frondy stał
"Grzybowski", a z Paryża wsparcia jej udzielił Targalski. Przez kilka
miesięcy ukazywały się dwie "Niepodległości". Rozłamowcy zawłaszczyli
dla siebie także nazwę Liberalno-Demokratycznej Partii Niepodległość
(twór ten był raczej papierowy, choć miał całkiem interesujący program,
wymyślony rzecz jasna przez redakcję "N"; zespół "N" oficjalnie ogłosił
wystąpienie z LDPN chyba w roku 1985. Potem rozłamowcy mieli kilka
wpadek. Prawdopodobnie byli mocno infiltrowani przez ubecję. Najbardziej
głośna była wpadka w Krakowie w maju 1986 roku przy próbie rozrzucenia
ulotek z miotacza petard).
- aresztowany został Stanisław Kotowski
oraz, niezależnie od niego Maria Słowikowska i Tomasz Kołodziejski. To
poważnie zdezorganizowało druk i kolportaż. Było także kilka innych
mniejszych wpadek. W roku 1985 zatrzymany został (ale chyba szybko
wypuszczony) drukarz.
- w 1985 roku Norman Pieniążek wyjechał z
Polski, co stanowiło poważną stratę zarówno dla pisma, jak i
organizacji.
-
1985 - do
końca, po wyjeździe z Polski Normana Pieniążka. W okresie tym redakcja
składała się właściwie z trzech osób: Gadomskiego (jedyny, obecny od
początku do końca), Rojka i Chajewskiego. Najbardziej aktywny był
Chajewski, który pełnił rolę sekretarza redakcji, a także de facto
redaktora naczelnego. Stopniowo poziom konspiracji obniżał się. Przez
kilka lat część osób z redakcji "N" oraz kolportażu nie znała swoich
nazwisk i adresów. W trzecim etapie działalności spotkania odbywały się
głównie w pracy Adama Chajewskiego, na Wydziale Chemii, a czasami także w
prywatnych mieszkaniach członków redakcji. Pismo straciło swój radykalizm,
a członkowie redakcji chyba stracili część zapału. W gruncie rzeczy, po
1986 roku (po amnestii) "N" ukazywało się głównie ogromnym wysiłkiem Adama Chajewskiego. Niektóre numery były powielane przy pomocy kopiarki (np.
jeden numer w roku 1988 w redakcji tygodnika "Ład", w którym pracował
wówczas Witold Gadomski). Mało owocne były próby włączenia się do życia
politycznego, które stawało się coraz jawniejsze. Nawiązano kontakty z
kilkoma równie małymi (zwykle mniejszymi) grupkami (np. PPN, Bazą,
Wyzwoleniem) tworząc Polskie Porozumienie Partii i Organizacji
Niepodległościowych, ale w gruncie rzeczy struktura ta była czysto
fikcyjna.
Po wyborach w 1989 "N" wychodziła jeszcze
przez kilka miesięcy (do 100 numeru), ale nie odegrała w nowej
rzeczywistości żadnej roli. Dawni współpracownicy rozbiegli się po innych
organizacjach. Witold Gadomski został w roku 1991 posłem z ramienia Kongresu Liberalno-Demokratycznego, którego był zresztą jednym z założycieli (w roku
1993 po przegraniu kolejnych wyborów wycofał się z polityki). Rojek
startował (bezskutecznie) w wyborach z ramienia Porozumienia Centrum. Do
dziś jest politykiem, działającym na terenie Warszawy. Adam Chajewski przez
pewien czas był członkiem ugrupowania o nazwie (bodajże) "Ruch III
Rzeczpospolitej", na czele którego stał Parys.
"Niepodległość" odegrała sporą rolę w
dyskusjach programowych i sporach intelektualnych lat 80-tych (raczej I
połowy niż II). Pismu udało się narzucić, przynajmniej jako temat dyskusji
takie sprawy jak:
- miejsce Solidarności w ruchu politycznym
("N" była zdania, że "S" powinna być związkiem zawodowym, a nie partia
polityczną)
- rola partii politycznych ("N" uważała,
wbrew opinii struktur solidarnościowych, że trzeba tworzyć partie, mające
rozmaite programy)
- rola rynku ("N" uważała, że reformy
gospodarki socjalistycznej się nie powiodą i potrzebny jest rynek, to
znaczy kapitalizm. Jako jedno z pierwszy pism zerwało z eufemizmami typu -
reformy). Pisało o "kapitalizmie", jako o ustroju normalnym)
- reformowalność socjalizmu ("N" oczywiście
uważała, że socjalizm jest idiotyzmem i żadne reformy mu nie pomogą;
narzuciła przy tym specyficzny, radykalny, nie pozbawiony ironii język).
- reformowalność obozu socjalistycznego
(pismo wyśmiewało zwolenników "odprężenia", pierestrojki, itd. w Polsce i
za granicą. Było przekonane, że ZSRR się rozpadnie, co się rzeczywiście
stało).
W latach 1983-1985 "N" była jednym z częściej
cytowanych pism, także przez Wolna Europę. Z jej artykułami stale
polemizowały inne gazety podziemne. Pismo nie odegrało jednak żadnej
roli w burzliwych przemianach w Polsce, jakie następowały na przełomie lat
80-tych i 90-tych. Z grupy dawnych przyjaciół nie wyłonił się zalążek
jakiejś poważnej partii. Wynikało to głównie ze słabości organizacyjnych i
braku zdecydowanych liderów. Osoby, które mogły spełnić taką role były
wówczas na emigracji.
Witold Gadomski (pseudonim Janusz Nowicki,
Jarosław)
Warszawa, 27 listopad 2001
|
|