![]() ![]() |
![]() |
|
Niepodległość, 1983, Numer 23 |
||
![]() |
Zyndram Zmaszkowski - Związek, partia, czy ruch społeczny? |
|
Pismo nasze od początku jasno stawiało sprawę stosunku do „Solidarności” – jesteśmy poza jej strukturami, uznajemy zasługi związku, lecz organizacyjnie i ideologicznie jesteśmy czymś zupełnie różnym. Mimo krytycznego stosunku do „S” pozwalamy sobie czasami proponować nowe rozwiązania koncepcyjne, żywiąc nadzieję, że pomoże to działaczom podziemnym wypracować lepszą strategię i taktykę związku. „Solidarność” nigdy nie potrafiła określić swoich celów oraz charakteru działalności. Dotyczy to zarówno okresu sprzed jak i po 13 grudnia. Abstrahujemy w tym miejscu od przyczyn niemożności samookreślenia, która zaowocowała między innymi enigmatyczną definicją: „Solidarność to ruch społeczny”; stwierdzić natomiast trzeba, że było to szkodliwe dla skuteczności działania Związku. Po 13 grudnia, poglądy działaczy „S” oscylowały wokół dwóch koncepcji: państwa podziemnego, a więc przejęcia przez struktury „S” funkcji stricte politycznych i Wolnego Związku Zawodowego, za jaki jest zresztą „Solidarność” uważana na Zachodzie (rzecz nie bez znaczenia). Te dwie koncepcje starał się, być może „pogodzić” Kulerski, nadając nową etykietkę – „społeczeństwo podziemne”, swą precyzją dorównującą tej z napisem „ruch społeczny”. Słabość organizacyjna podziemnych struktur „S” oraz brak konsekwencji i niechęć przywódców zadecydowały o klęsce koncepcji „państwa podziemnego”. Na wiosnę ’82 istniała być może szansa przekształcenia się rozproszonych organizacji „S” w agendy podziemnego państwa, a TKK w alternatywny wobec komunistów ośrodek władzy – dziś nie istnieje. Zaniechania prób tworzenia państwa podziemnego nie oznacza bynajmniej, że wśród działaczy „S” górę wzięła koncepcja związkowa. Kryzys nieokreśloności postępuje wraz z rozpadem podziemnych organizacji. Różnice między tym co polityczne, a co nie, w systemie totalitarnym, nie jest sprawą prostą. Niemniej rozróżnienie to musi poprzedzać proces tworzenia koncepcji. Dla komunisty, znaczenie polityczne może mieć także Związek Hodowców Drobnego Inwentarza, nie mówiąc już o milionowym związku zawodowym. Działacz polityczny, czy związkowy musi jednak zdawać sobie sprawę z różnicy. Polega ona na różnym strategicznym celu działania. Celem tym dla niezależnych programów politycznych muszą być zmiany w strukturze władzy w Polsce. Kierunek tych zmian jest oczywisty, natomiast różne programy mogą uznawać różne minima zmian za wystarczające. Minimum minimorum różnych, nawet sprzecznych ze sobą programów, jest jedno – uznanie przez oficjalną władzę prawa do istnienia niezależnej grupy wysuwającej dany program. Oczywiście, do tego jedynie postulatu program sprowadzać się nie może. Celem ruchu związkowego jest poprawa sytuacji materialnej grupy, której interesów ruch ma bronić. Zmiany polityczne nie są nigdy obojętne związkom zawodowym, lecz nie stanowią celu samego w sobie. Są raczej środkiem do realizacji własnego celu strategicznego, czyli wzrostu dobrobytu, poprawy warunków pracy i życia. Również kwestia uznania przez władze legalności związku jest sprawą drugorzędną, nie może stanowić w żadnym wypadku celu samego w sobie. Zaniechanie przez przywództwo podziemne prac nad stworzeniem ruchu politycznego o jasno sformułowanym celu strategicznym nie spowodowało ewolucji Związku w kierunku Wolnego Związku Zawodowego. Podziemna „S” stara się łączyć funkcje związkowe i polityczne, nie formułując ani programu politycznego, ani związkowego. Nie wytycza więc społeczeństwu rozwiązań, do których należy dążyć, nie wpływa też na świadomość polityczną swych sympatyków przez przedstawienie takich możliwych rozwiązań, a z drugiej strony nie broni interesów ekonomicznych swoich członków. Mit jedności i moralny przymus uznawania nadrzędności „S” utrudnia wykrystalizowanie niezależnych grup politycznych. Z drugiej strony, nie wysuwanie przez przywództwo „S” ostrych żądań ekonomicznych uniemożliwia wybuch spontaniczny na wzór grudnia 70 r. Działacze podziemni, zajęci są prawie wyłącznie dalszym losem Związku, nie pamiętając, że nie może on być celem samym w sobie. Robotnicy, idealizowani przez inteligencję,
zwłaszcza mającą wpływ na ośrodki opiniotwórcze, kierują się przede
wszystkim motywacją ekonomiczną. Nie podjęli bojkotu pracy zaraz po
wprowadzeniu stanu wojennego (vide – górnicy), słaby oddźwięk znalazło hasło
zwolnionej pracy w sierpniu. Sam Lech Wałęsa zaznaczył, że zwolnienie tempa
pracy nie musi objąć robotników akordowych, gdyż ci straciliby finansowo.
Ten czynnik zaważył o niepowodzeniu akcji strajkowych po 13 grudnia (przed –
strajki nie rzutowały bezpośrednio na zarobki strajkujących). Strajki
polityczne lub quasipolityczne w obecnej sytuacji mogą mieć następujący
charakter:
Wszystkie próby zakończyły się niepowodzeniem. Również w
najbliższym czasie nie można się spodziewać powodzenia podobnych akcji.
Strajk, jako element zrywu narodowego nie wydaje się obecnie możliwy do
wygrania. Waży tu zarówno sytuacja międzynarodowa jak i słabość
organizacyjna „S”. Hasło – „Bój ostatni” nie znajdzie oddźwięku wśród
robotników, którzy mieliby stanowić główną siłę strajkujących. Podobne
zastrzeżenia dotyczą drugiej formy strajku. Władze jasno dają do
zrozumienia, że o powtórzeniu Sierpnia nie ma mowy. Słabość „S” nie rokuje
zresztą większych szans sukcesu. Znając te ograniczenia, działacze Związku
forsują z reguły strajki quasipolityczne – symboliczne. Również one znajdują
niewielki oddźwięk w społeczeństwie. Przyczyny są dwie: cel strajku
symbolicznego jest dla robotników niejasny (powszechne pytanie – co to da?),
natomiast koszty – przede wszystkim zwolnienia z pracy większe niżby oni
byli skłonni płacić. Strajki symboliczne są obiektywnie szkodliwe i z innych
powodów: „Solidarność” powinna zdecydowanie ewoluować w kierunku Wolnego Związku Zawodowego. Działania związkowe muszą być jednak zdecydowane. Koncepcja podjęcia działalności socjalnej w zakładach pracy jest utopijna. Dla akcji socjalnej: wczasy, zasiłki itp. potrzebne są fundusze, a z tymi jest krucho. Oczywiście pomoc dla uwięzionych, wyrzuconych z pracy, czy mniej zarabiających, jest niezbędna. Nie to jednak może stanowić sedno programu związkowego. „S” nigdy nie przelicytuje możliwości działań socjalnych ze strony rządowych agend. Jeżeli np. zasiłek statutowy ma stanowić czynnik podstawowy, decydujący o atrakcyjności podziemnej „S”, to rzecz jasna, rządowy związek zawodowy może zaoferować zasiłek o wiele większy. W skali budżetu państwa będzie to i tak wydatek niewielki, w końcu to państwo drukuje pieniądze. Jeżeli pod tym względem „S” chce rywalizować z rządem, to platforma rywalizacji jest wyjątkowo źle wybrana. Działalność związkowa musi natomiast polegać na obronie stopy życiowej społeczeństwa, a przede wszystkim jej podstawowego składnika – płacy realnej. Rok ubiegły przyniósł spadek tej ostatniej (według rządowych danych, a wiec prawdopodobnie zafałszowanych – o 25%). Pierwsze półrocze jeszcze pogłębiło ten spadek o dalsze 1 %. Pamiętać należy, że spadek ten dotyczy nie wszystkich pracowników. Grupy strategiczne robotników wielkoprzemysłowych potrafiły obronić swój stan posiadania, a to oznacza, że płaca realna większości społeczeństwa spadła znacznie bardziej niż o 25% - rzecz w kraju cywilizowanym bez precedensu. Od nowego roku rząd zapowiada dalsze podwyżki cen, w stopniu jakoby mniejszym, lecz za to prawie bez rekompensat. Jeżeli „S” nie chce stracić
autorytetu musi się tej operacji przeciwstawić. Strajk symboliczny, z okazji
jednej z licznych rocznic narodowych, nie przyniesie żadnego sukcesu. Strajk
ekonomiczny, czysto ekonomiczny, w obronie spauperyzowanych pracowników mieć
będzie znacznie większe szanse powodzenia, dzięki realnym i jasno określonym
celom (odwołanie podwyżek lub pełna rekompensata wyliczona przez wiarygodne
ośrodki), bliskim każdemu pracującemu, także temu, kto polityką niewiele się
interesuje. Rząd, ustami swoich propagandystów, z ministrem Krasińskim na
czele, twierdzi, że dalsze podwyżki i obniżka płac realnych są nieuniknione,
że wynika to z obiektywnej sytuacji gospodarczej. Przed 13 grudnia
„Solidarność” pragnęła wziąć odpowiedzialność za losy gospodarki na siebie.
Po tej dacie jesteśmy z tego zwolnieni. Rewindykacje związkowe nie muszą być
samoograniczane przez kupowanie argumentów rządowej propagandy. Jeżeli
komuniści chcą mieć monopol na władzę muszą za to płacić. Nas ich wewnętrzne
trudności nie interesują. Wolny Związek Zawodowy ma bronić interesów swych
członków, a nie komunistów. Walka o podniesienie tragicznie niskiego poziomu
życia, to jeden z przykładów ewolucji „S” w kierunku Wolnego Związku
Zawodowego. Ewolucja ta, o ile nastąpi, może mieć wiele pozytywnych dla
niezależnych ruchów następstw: |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |