![]() ![]() |
![]() |
|
Niepodległość, 1983, Numer 16 |
||
![]() |
Rafał Witkowski - Czy wizyta Papieża jest sprawą polityczną? |
|
W prasie podziemnej można spotkać się z opinią, że jednym z
sukcesów „Solidarności” jest uzyskanie zgody na przyjazd Papieża. Zgoda ta
nie była wymieniana nigdzie jako postulat polityczny ruchu, ale de facto nim
się stała. Problem wizyty papieża wydaje się być jednym z istotnych
elementów naszej ubogiej rzeczywistości politycznej. Ale czy zasłużenie? Mam
poważne wątpliwości czy jest on aż tak ważny dla naszej przyszłości, jakby
na to wskazywała powszechna opinia. Jeśli jakąś sprawę traktujemy jako
postulat polityczny musimy sobie szczerze odpowiedzieć na pytanie: co
zyskamy, gdy zostanie on zrealizowany? W rozważanej sprawie oczywiste dla
mnie są dwie sprawy: jeśli papież przyjedzie, to nie po to by zrobić tu
rewolucję ani by wprowadzić w życie jakieś cudowne rozwiązania polityczne
naszej sytuacji wypracowane na linii Miodowa – róg Jerozolimskich i Nowego
Światu (ściślej Watykanu – Kremla). W tę drugą możliwość wierzy niestety
znaczna część społeczeństwa, o czym za chwilę. Nie sądzę też, że wynikiem
pobytu papieża w kraju będzie zmiana polityki Kościoła wobec władz, gdyż
moim zdaniem polityka ta jest z grubsza taka właśnie, jakiej sobie życzy
papież. Gdyby było inaczej, to Glemp dostałby nie nominację na kardynała,
ale przeniesienie do kurii rzymskiej. Pozostaje więc jedyny efekt wizyty
papieża, dość niewymierny, a określany jako wzmocnienie nadziei, dodanie
ducha itp. Wielu ludzi wskazuje na analogię z rokiem 1979. Jest ona, moim
zdaniem, chybiona. Kolejne oglądanie milionowych tłumów na mszach niczego
nowego nie wniesie. A jeśli chodzi o dodanie ducha, to uważam, że ważniejsze
jest efektywnie wykorzystać tę wolę walki, która jeszcze jest i będzie w nas
i bez wizyty papieża. Fala nastrojów religijno – patriotycznych nie
umocniona żadną koncepcją wykorzystania opadnie dość szybko wpędzając naród
w depresję głębszą od poprzedniej. Ci, którzy twierdzą, że umocnienie nadziei i podtrzymanie duchowe ludzi jest ważniejsze od innych spraw nie potrafią jakoś uzasadnić dlaczego. Ich argumentacja rozpływa się w ogólnikach. Wykazują oni charakterystyczny dla naszej sytuacji sposób myślenia. Polega on na lokowaniu całej nadziei na zdecydowaną zmianę sytuacji w wydarzeniu z niezbyt dalekiej przyszłości – i trwaniu w tej nadziei właściwie z założonymi rękami. Przykłady: wiosna 82, 22 lipca 82, strajk generalny, 31 sierpnia 82, zwolnienie Wałęsy, zawieszenie stanu wojennego – a teraz właśnie wizyta papieża. Układ taki jest bardzo na rękę naszym przeciwnikom – czekamy, zamiast w międzyczasie zorganizować kilka pożytecznych rzeczy, a kolejne rozczarowania osłabiają nas coraz bardziej. Musimy skończyć z tym sposobem myślenia. Nie traktujmy tej wizyty jako postulatu, o spełnienie którego trzeba walczyć, nie dajmy się szantażować. Jeśli uświadomimy sobie i władzom, że to bardziej im, a nie nam zależy na niej, to strony szantażu ulegną zmianie. Przyjedzie to dobrze – przygotujmy się koncepcyjnie jak wykorzystać ewentualną zmianę nastroju w społeczeństwie. Nie przyjedzie, to może uda nam się pozbyć kilku złudzeń. Są sprawy ważniejsze od tej wizyty i nikt ich za nas nie załatwi. |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |