![]() ![]() |
![]() |
|
Niepodległość, 1983, Numer 15 |
||
![]() |
Dzikus Podziemia - Bunt czy rewolucja? |
|
Historia polskich buntów przeciwko władzy komunistycznej jest
przykładem mozolnego i długiego procesu usamodzielniania się czynnika
społecznego – jego ewolucji od siły popierającej przemiany wewnątrz aparatu
władzy (np. poparcie dla Gomułki) do siły niezależnej, walczącej z tą władzą
o prawa dla narodu. W 1980 r. Solidarności nie interesowało (i słusznie) kto
jest „liberałem”, a kto „twardogłowym” i kto kogo chce od tej władzy usunąć,
żeby samemu uciskać nasz naród w imieniu Rosji. Osiągnięta świadomość nie
pozwala już ruchu społecznego traktować instrumentalnie. Dlatego też żadna z
partyjnych frakcji nie może brać go pod uwagę jako narzędzie pomocne w
prowadzeniu rozgrywek wewnątrz władzy, którego później pozbędzie się tak jak
Jaruzelski Solidarności w grudniu 1981 r. Stąd wniosek, nadchodząca
konfrontacja będzie dla komunistów na śmierć i życie – walką o władzę. Bunt polega na proteście przeciwko władzy i w zasadzie nie żąda się niczego poza cofnięciem decyzji, które stały się jego przyczyną. Klasycznym przykładem są bunty podwyżkowe w Polsce w roku 1956, 1970, 1976. Taki ruch pozbawiony programu (pozytywnych celów) bardzo łatwo skanalizować, stłumić, zwłaszcza jeśli nie powstanie żadne kierownictwo, a wola walki wygaśnie po pierwszych represjach (Radom’76). Dlatego prowokowanie buntów jest ulubionym zajęciem policji w celu wcześniejszego spacyfikowania opozycji, zanim ta dojdzie do działania (np. 1968). Niejednokrotnie służył on frakcjom partyjnym szykującym się do przyjęcia władzy jako środek umożliwiający skompromitowanie i obalenie ekip poprzednich oraz uzyskania społecznego zaufania. Po doświadczeniach Sierpnia’80 nie musimy obawiać się
prowokacji, bowiem społeczeństwo na tyle już dojrzało pod względem
politycznym, iż jest w stanie przekształcić bunt w rewolucję. Innymi słowy
nie ważne jest, czy iskrą, która wywoła wybuch będzie prowokacja czy nie,
ale to co nastąpi później. Procesja przed Pałacem Zimowym w Petersburgu w
styczniu 1905 r. była zorganizowana przez pracownika policji politycznej,
ale wypadki, które nastąpiły po niej, jej krwawym rozpędzeniu (ok. 1000
zabitych) o mało nie zdruzgotały imperium rosyjskiego i zmusiły cara do
wydania zgody na powołanie parlamentu (Duma). Prowokacja „krwawej niedzieli”
odegrała zatem znaczną rolę, ale w całkowicie innym znaczeniu niż oczekiwali
jego pomysłodawcy. Tak więc prowokacja w konkretnych okolicznościach może
nawet „przydać się” ruchowi rewolucyjnemu dając sygnał do zbiorowego
wystąpienia. Ważniejsze od niej są bowiem skutki jakie pociąga i to nad nimi
musimy sprawować kontrolę. Rewolucję od buntu różnić muszą w naszej sytuacji
zasadniczo trzy elementy: Nie można zatem czekać aż partia (wojsko, policja itp.) przyśle kogoś na rozmowy lub wyśle czołgi, lecz należy atakować ośrodki władzy. Przyjęcie natomiast modelu Sierpień ’80, z góry oznacza przegraną, gdyż zakłada, że czegoś od tej władzy oczekujemy, że mamy z nią jeszcze jakąś wspólną płaszczyznę do rozmów (jakiś wspólny interes). Podczas gdy my chcemy tylko jednego – aby komuniści odeszli, najchętniej tam skąd przybyli – tj. do ZSRR! Pierwszym etapem rewolucji jest doprowadzenie do powstania
dwuwładzy – rządu dotychczasowego i nowych instytucji przejmujących w miarę
możliwości władzę w dzielnicach, miastach, regionach, rewolucja kończy się,
gdy stara władza zostaje rozbita i zlikwidowana, a nowy ustrój uzyskuje
legitymację (uprawomocnienia). W naszym przypadku drogą przyjęcia nowej
konstytucji opracowanej przez zgromadzenie narodowe wybrane w wolnych i
demokratycznych wyborach (pięcioprzymiotnikowych). Aby tak zarysowana
rewolucja powiodła się, muszą być spełnione trzy warunki: |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |