![]() ![]() |
![]() |
|
Niepodległość, 1983, Numer 15 |
||
![]() |
Rafał Witkowski - Styczeń 83 i co dalej? |
|
W chwili obecnej związek „Solidarność” jest fikcją. Liczba
działaczy poważnie zaangażowanych stale maleje wskutek trwającej akcji
policyjnej, liczba współpracowników spada od 11 listopada z powodu
pogorszenia się nastrojów społecznych. W takiej sytuacji udaje się utrzymać
tylko część istniejących poprzednio struktur, kanałów łączności, inicjatyw –
a i to głównie drogą zwiększonego obciążenia tych, którzy działają nadal.
Przyczyną pogorszenia się nastrojów jest utrata nadziei na zwycięstwo w
walce prowadzonej dotychczasowymi metodami i brak nowych propozycji. Jednymi
z głównych przyczyn, dla których w „S” nie powstała żadna dająca szansę
powodzenia koncepcja walki są: 1.) unikanie jasnego określania celu generalnego tej walki, 2.) błędna ocena przeciwnika. Koncepcja wywierania ograniczonego nacisku na władzę w celu wymuszenia na niej ograniczonych ustępstw poniosła klęskę. Błędne było jej główne założenie – że władza prędzej czy później poszuka partnera w społeczeństwie. Nazwałbym to kompleksem porozumienia. Porozumienie dwóch sił może nastąpić na gruncie wspólnej negacji czegoś lub wspólnych celów. Ponieważ wspólnego przeciwnika dla nas i dla władzy jakoś nie widać, zostaje to drugie. Wydawało się, że takim
celem pozytywnym będzie chęć wyprowadzenia kraju z kryzysu. Należy tylko
ubolewać, że nadal są ludzie wierzący, że władza podzieli się z kimś tym
ciężkim jarzmem dziejowego zadania. Władza ludowa to taka Zosia – Samosia i
po naszych trupach, ale zrobi (albo nie zrobi) to bez nas. Jako, że władza
do porozumienia się nie kwapiła, próbowano ją troszkę przestraszyć. Myślę,
że efekt takiego nacisku był odwrotny od zamierzonego: uświadomił on władzy,
że jakiekolwiek ustępstwo z jej strony będzie odebrane jako objaw słabości –
będzie kamieniem, który poruszy lawinę i bardzo szybko spowoduje gwałtowny
wybuch społeczny. Jest to błędne koło: nacisk większy, tym bardziej nie
można ustąpić, bo oznaczałoby to tym większą słabość i tym szybszą
rewolucję. A jeśli nacisku nie ma, to jasne, że ustępować nie trzeba. Władza
doskonale wie, że pierwszy objaw jej słabości oznaczałby początek walki na
śmierć i życie – rozpaliłby się nie jeden Radom czy Otwock, ale dziesiątki
ich i setki. Nasuwa się tu analogia: władza przypomina tresera zamkniętego z
półdzikim tygrysem w klatce. Wszystko jest w porządku, póki treser strzela z
bata a tygrys nie jest zbyt głodny. Ale nikt nie przypuszcza, że jeżeli
treser odłoży bat i wyciągnie do tygrysa rękę, to ten poda mu łapkę. Tygrys
mu tę rękę profilaktycznie i prozaicznie odgryzie. Nie bądźmy głupsi od
tygrysa. Dopóki nie zostanie przezwyciężony kompleks porozumienia, dopóki
nie zostanie sformułowany cel walki, dopóki publicystka podziemia będzie
operowała mitami („S” była, jest i będzie nasza, wspaniała, piękna),
sloganami (wojna polsko-jaruzelska) i złudzeniami (że czerwony da, chociaż
nie musi albo musi) – dopóty należy spodziewać się, że w kręgach przywódców
„S” i ich doradców nie powstanie jakikolwiek program lepszy od
dotychczasowego. „S” jest fikcją, z którą należy zacząć się żegnać. Trzeba
więc odpowiedzieć na dwa pytania: co będzie po „S” i jak przejść od „S” do
nowych struktur, by jak najmniej utracić z tego, co mamy dotychczas. Należy
w najbliższym czasie spodziewać się rozwoju ruchów „politycznych”. Ich
cechami charakterystycznymi będą: Kto to zrobi? W przeważającej części działacze „S” szczebla średniego. W okresie przejściowym „S” powinna zapewnić pomoc nowo powstającym ruchom, tzn. udostępnić istniejące kanały łączności i informacji (poligrafia), siatki kolportażu, pieniądze, kanały na sprzęt z zagranicy. Aby to wszystko udostępnić należy najpierw utrzymać! Należy zadbać aby ruchy te nie musiały rozwijać się w opozycji do „S”, aby istniało możliwe ciągłe przejście od jednego do drugiego. Jest to ważne z uwagi na to, że znaczna część społeczeństwa wiąże nadal nadzieje z „S” i jej kierownictwem, nie zdając sobie sprawy z ich bezpodstawności. W i tak trudnej sytuacji dla społeczeństwa, trudnej psychicznie, należy zaoszczędzić mu niepotrzebnych negatywnych zjawisk. W perspektywie „S” powinna być podziemnym związkiem zawodowym prowadzącym działalność wyłącznie związkową: zbieranie składek, walka o sprawy socjalne w zakładach pracy, pomoc represjonowanym. Dopóki nie powstanie inna reprezentatywna struktura ogólnokrajowa, winna ona też być płaszczyzną konfrontowania się wszystkich innych ruchów. W związku z tym byłoby dobrze, gdyby TKK wydała uchwałę formułującą stanowisko popierające generalnie ruchy polityczne (o ile powstały). Szczerze mówiąc, chodzi o to, aby TKK zeszła ze sceny z wdziękiem (ale na wszelki wypadek czekała nadal za kulisami). Za niedopuszczalne uważałbym blokowanie przez TKK nowych ruchów i nieudzielanie im pomocy, zamykanie łamów pism dla nowych poglądów (pozdrowienia dla pewnego tygodnika). Warszawa, dnia 22 stycznia 1983 r. |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |