![]() ![]() |
![]() |
|
Niepodległość, 1983, Numer 13-14 |
||
![]() |
Henryk Pobożny - Czy klęska Kościoła? |
|
„Szczery patriota… powstaniec… nowy arcybiskup, przywdziawszy
suknię duchowną, wyrzekł się polityki, poświęciwszy się całkowicie służbie
Kościołowi i Teologii. Przyjęty nieprzyjaźnie przez episkopat Królestwa i
niższe duchowieństwo nowy arcybiskup mimo to od razu energicznie wziął się
do usunięcia polityki z Kościoła polskiego. Następnie po wielu trudnościach,
zdołał zupełnie z kościołów wyrugować śpiewy patriotyczne (…). Zresztą
manifestacje kościelne już wówczas zrobiły swoje. Masy były poruszone do
głębi za pomocą manifestacji połączonych z najwyższym napięciem religijnym.
Społeczeństwo nasze… całkowicie przeistoczyło się w Naród w żałobie –
spokojny jednym potężnym uczuciem miłości ojczyzny, biegunowo różny od
obojętnie znoszącego ucisk społeczeństwa szeregu lat poprzedzających”. Powyższy cytat jest nieco spreparowany. Gdyby więc ktoś domniemywał, że chodzi w niej o Księdza Prymasa J. Glempa – myliłby się. Z toku wypowiedzi zostały usunięte te fragmenty jednoznacznie wskazujące na okres 1862 – 63. A ów arcybiskup, to Ks. Zygmunt Szczęsny Feliński. Skoro więc dziś w ponownie milczącym i zrozpaczonym społeczeństwie polskim pojawiły się dość mocne kontrowersje wokół postawy, wypowiedzi Prymasa, nie od rzeczy było zacząć próbę wyważonego i dość chłodnego zajęcia naszego stanowiska w tej kwestii od nawiązania do okresu, do którego analogie nasuwają się same. Nie będziemy szerzej przypominać stanowiska Ks. Prymasa: jego swoiste podsumowanie miało miejsce w dniu 7 grudnia 1982 r. w Warszawie, w siedzibie arcybiskupów podczas spotkania z księżmi Archidiecezji Warszawskiej. Po krótce: Ks. Prymas w swych homiliach dawał świadectwo prawdzie, dobrej woli, apelując o porozumienie między władzą a społeczeństwem, a zarazem zwracając się do społeczeństwa o umiar, zaniechanie (słusznego) oporu, potępiając manifestacje i uliczne zaburzenia. „Ujawnił Prymas swą postawę realistyczną, pragmatyczną i pacyfistyczną”. (TW z dn. 24.12.1982 r. (nr 44 – 46) Duchowieństwo diecezjalne krytykowało stanowisko Prymasa,
jako zbyt mało polityczne, naiwne, wspierające reżim Jaruzelskiego, nie
dające oparcia ludziom, kolaboranckie, pacyfikujące społeczeństwo wspólnie z
Wroną, w zamian za niepewną pielgrzymkę Ojca Świętego, a także odpychające
młodzież, ułatwiające rozbicie Kościoła, rozbijające związek katolicyzmu z
narodem, nawet zaś zabijające duchowość młodzieży. Kto więc ma rację? Czy
dochodzi do rozbicia Kościoła? Zaprezentujmy zatem główne tezy naszego
stanowiska: Ad. 1. Dyskutant VII Ks. L. K. domaga się jednoznacznej aktywności Kościoła w imię jedności narodu i Kościoła. II Ks. RąI. sugerował procesję Prymasa z Duchowieństwem przeciw ZOMO. A może atak zakonnic? – dodajmy. Od wzniosłości (ziemskiej) do śmieszności (ziemskiej) jest tylko jeden krok. Ksiądz Brzóska, Ksiądz Skorupka motywowani wiarą wybrali indywidualnie swą drogę świecką wśród ludzi. Każdy z nich spełnił swą ludzką i duchową powinność – ale to nie Kościół dowodził oddziałem powstańczym 1863 – 65 roku, ani nie szedł na czele armii regularnej w 1920. Kościół wiernych (ludu bożego) i Kościół hierarchiczny mają trwać aż do skończenia świata, by nauczać i dawać świadectwo swojej nauki. Wróćmy do naszej cytaty. Nie można było na pewno powiedzieć w roku 1862, że będzie powstanie, że wygramy. Nie można było na pewno nic powiedzieć. Naród na płaszczyźnie politycznej, organizacyjnej, wojskowej zbierał się do zrzucenia jarzma rosyjskiego. Odżył i zaczerpnął siły z wiary i misji Kościoła. Kościół musiał wybrać w pewnym momencie drogę trwania – by być źródłem Prawdy dla dzieci tych, którzy (jak się okazało) mieli masowo poginąć w roku 1863 – 64. I dla dzieci ich dzieci – by te ostatnie miały wiarę i siły potrzebne dla odzyskania Niepodległości w 1918 r. I dla następnych jeszcze dzieci, by te miały siły pięknie i z wiarą przeżyć II Wojnę Światową. Obok społeczeństwa politycznego, laickiego, które wybiera jedną drogę, musi być trwałe zaplecze pokazujące nieco inną perspektywę. Mówiąc językiem bardzo świecko – wojskowym: zły to wódz, który rzuca całą armię na wroga od razu. Dlatego taka, a nie inna postawa Papieża i Prymasa – Kościoła jest obecnie mądra. Jeszcze jest czas na to, byśmy wszyscy i Prymas, powiedzieli za Prymasem Tysiąclecia – non possumus (nie możemy). Ad. 2. Społeczeństwo ziemskie (a w nim Kościół wiernych) powołuje swoje instytucje, organizuje swoje życie. Ten świat jest wypełniony „programem pozytywnym” tworzenia, budowania, czynienia sobie ziemi poddaną. Gdy jednak styka się z siłami zniszczenia i zła, może – i tak już jest – podjąć obronę swoich wartości i swego człowieczeństwa. Wojna jest przedłużeniem polityki, a polityka jest formą wyrażenia potrzeb i obrony zorganizowanych grup ludzkich. I nikt tego za ludzi nie zrobi. Tymczasem społeczeństwa drążone rakiem komunizmu ulegają atomizacji; są niezdolne do zorganizowanego, autonomicznego życia. Celowo są zredukowane do roli biernych niewolników, przenoszą oczekiwania czynu na jedną wolną enklawę, tj. – w warunkach polskich – Kościół. Oczekują od Kościoła: wypędzenia komunizmu, poprawy gospodarczej, zachęty do walki. Tymczasem nie jest to rola Kościoła. Ludzie więc obrażają się, niechęć zaś często utożsamiają z osobą np. Prymasa. Tym bardziej, kiedy podjęcie działania wymaga ofiar, a wygodniej przecież jest wymagać ofiar od innych niż od samego siebie. Czyż nie ma w tym zbytniej asekuracji, zbyt daleko posuniętego eksperymentowania na ciele Kościoła hierarchicznego? Wystarczająco eksperymentują – dodajmy – na każdym ciele komuniści. Po roku 1949 Kościół wszedł na obszary pozostawione przez rozbite, niezależne inicjatywy społeczne. Umiał sam stać się bastionem i oparciem dla dusz ludzkich, by wyprzeć stamtąd okupantów sowieckich. Dzięki temu społeczeństwo mogło odbudować stopniowo swoje cywilne przejawy życia. Jednak nadal mają miejsce oczekiwania i roszczenia pod adresem Kościoła. A przecież pamiętajmy – to nie Kościół w rzeczpospolitej szlacheckiej (na wskroś katolickiej) zawierał układy, prowadził wojny, działalność gospodarczą itp. Już Tomasz z Akwinu wskazywał na istnienie niezależnych od Kościoła społecznych instytucji świeckich. To zatem społeczeństwo musi przełamać swą bierność i wytworzyć struktury zdolne do podjęcia walki o Niepodległą i Wolną Polskę. Ad. 3. W swych wystąpieniach Ks. Prymas popełnił z punktu
widzenia odbioru na płaszczyźnie „świeckiej” mnóstwo gaf. Nie będziemy
oceniać ich wszystkich z punktu widzenia oddźwięku politycznego. Wystarczy
zatrzymać się przy kilku, które zostały popełnione podczas wystąpienia na
spotkaniu z duchowieństwem diecezjalnym. W konkluzji tych zastrzeżeń stwierdzamy, że polityczny błąd Ks. Prymasa polega na niezrozumieniu do końca rzeczywistości społecznej, a głównie na zbyt naiwnych ocenach przeciwnika sowieckiego. Nie można oczywiście wykluczyć, że postawa Prymasa wyraża taktyczną grę polityczną. Tym niemniej wikłanie się w zbyt daleko idące „pogaduszki” z Generałem, wypowiadanie się wówczas, gdy najwłaściwszym sposobem reakcji i dania świadectwa byłoby milczenie – uważamy za szkodliwe politycznie i społecznie. Nie to jest błędem Ks. Prymasa, że wycofuje politykę z Kościoła, ale to, że kiedy już zajmuje stanowisko polityczne to popiera komunistyczną normalizację. Ad. 4. Miewaliśmy bardzo nieudanych prymasów. Miewaliśmy bardzo podzielony episkopat (choćby tzw. ultramontanów w dobie Powstania Styczniowego). Nie były to w istocie podziały znaczące i trwałe. Nie naruszyły one nigdy ani pozycji Kościoła, ani zakorzenienia katolicyzmu, czy choćby wartości chrześcijańskich w narodzie. Nie jest rozłamem i taka sytuacja, w której polityk dużego formatu, człowiek wierzący, na swoim polu działania podejmuje decyzje jakich by nie podjął np. Prymas lub inna osoba duchowna. Przykładowo to generał Bór – Komorowski dał rozkaz rozpoczęcia powstania w Warszawie, a nie kardynał Sapieha czy prymas Hlond i nie mówimy w tym wypadku o rozłamie Kościoła lub oderwaniu narodu od katolicyzmu. Jeżeli ktoś dąży do rozłamu, to jedynie czynią to komuniści metodami pozapolitycznymi, tj. koncesjami konsumpcyjno – ekonomicznymi dla duchowieństwa. Ale akurat z tego niebezpieczeństwa Ksiądz Prymas zdaje sobie doskonale sprawę, a to już jest całkiem inna historia… |
||
![]() |
||
![]() |
![]() |